Drogi Użytkowniku AdBlocka/uBlocka:
Aby poprawnie wyświetlać treść naszej strony, wyłącz AdBlocka/uBlocka lub dodaj wyjątek dla naszej domeny.

Aktualności

Zepsuty rynek

Zepsuty rynek
2013-02-25

Często słyszy się, zwłaszcza w branżach projektowych (niekoniecznie poligraficznej) o psuciu rynku. Że ten czy inny zrobił coś poniżej kosztów, czym odebrał nam potencjalnego klienta.

Zazwyczaj tym kimś są młodzi ludzie, którzy ściągnęli sobie np. Photoshopa i wydaje im się, że są grafikami. Albo mają dostęp do internetu, ściągnęli darmowego CMS-a i już są programistami. Nawet dawno temu, w Tajemnicach Atari Janusz B. Wiśniewski stwierdził: "Każdy się zgodzi, że, aby zostać pilotem, trzeba skończyć stosowną szkołę. Aby zostać kierowcą, też trzeba odbyć kurs. By zostać fryzjerem, szewcem, piekarzem, też się trzeba długo uczyć. Nie wiem czemu tak wiele osób uważa, że aby zostać programistą, wystarczy kupić komputer."

  

Trudno się z nim nie zgodzić. Bo codziennie widzę albo plakat na ulicy zrobiony przez domorosłego "grafika", który nawet nie ma pojęcia, co to jest CMYK albo kod strony, w którym więcej jest śmieci niż istotnych rzeczy. Trudno z takim kimś konkurować cenowo, kiedy swoją wiedzę zdobywało się latami (nie mówiąc już o kupnie legalnego oprogramowania) i chce się za nią godziwe wynagrodzenie.

Ale taki proceder, wbrew pozorom, prowadzą także agencje reklamowe. Sam słyszałem, jak przedstawiciel handlowy w agencji, w której pracowałem (i to w dodatku w mojej obecności) mówił klientowi podczas wyceny, że nie policzy mu za projekt graficzny. OK, finansowo mi tam wszystko jedno, bo pensję miałem stałą i to firma by nie zarobiła. Ale (pomijając cios w ambicję) klienci są przyzwyczajani w ten sposób, że płacą tylko za finalny produkt a projekt otrzymują za friko. Ta sama firma miała kiedyś przewałki z innym klientem, z którym siedziałem nad folderem kilka tygodni a który później rozmyślił się. I jeszcze był zdziwiony, że za co ma płacić, skoro prace nie są ukończone? Jak widać, pomijanie w wycenie pracy grafika to zwykły strzał w kolano.

 

Moim zdaniem zaniżanie ceny, żeby tylko zdobyć klienta (bo później się to odbije) to błąd. Bo przecież wcale nie jest powiedziane, że klient zostanie. Przy następnym zleceniu klient znajdzie kogoś tańszego. Zwłaszcza taki klient, który nie widzi różnicy pomiędzy złym projektem a dobrym, a już na pewno nie między dobrze napisanym kodem strony WWW a marnym szablonem wstawionym do Wordpressa.

Niedawno byłem u potencjalnego klienta (z polecenia zresztą), godzinka czekania, półtorej godziny rozmowy. Wstępne oszacowanie ceny (podałem zakres, bo do konkretnej wyceny brakowało mi jeszcze kilku danych), wcale nie wysokiej zresztą i od razu zauważyłem, że klient pomarkotniał. Oczywiście nie odezwał się (bo po co, prawda?), po tygodniu dzwonię i dowiaduję się, że za drogo. No tak, jego obecna strona internetowa jest robiona przez siostrzeńca, zapewne za dużą pizzę i coca-colę. W sumie mogłem zapytać, jaki przewidział budżet na stronę, ale może i lepiej, że nie zepsułem sobie humoru. Miesiąć później miał już nową stronę... niewiele lepszą od poprzedniej. Możliwe, że dorzucił siostrzeńcowi torebkę chipsów...

 

Oczywiście nie jest tak, że potępiam każde zaniżanie cen. Założę się, że każdy miał przynajmniej raz w swojej karierze przypadek zrobienia czegoś po kosztach, albo nawet poniżej. Są czasami sytuacje, które do tego zmuszają. Najbardziej typową jest taka, że albo zrobimy coś za półdarmo albo wbijemy w danym miesiącu zęby w parapet. Albo chcemy po prostu zdobyć doświadczenie (jeśli go jeszcze nie mamy), rozbudować portfolio, co też jest ważne. Gorzej, jak wyrobimy sobie markę taniego zleceniobiorcy i każdy kolejny klient będzie oczekiwał niskich cen. Czasami jest to zbyt niskie oszacowanie pracy. Czasami w trakcie pojawiają się nieprzewidziane trudności i koniec końców okazuje się, że projekt wyceniliśmy zbyt nisko (ale to już jest nauczka na przyszłość).

Ogólnie rzecz biorąc obniżanie cen (ale nie wielokrotne zaniżanie) jest normalnym zjawiskiem budującym konkurencję, z korzyścią dla klientów oczywiście. Zmusza to do zwiększania jakości produktów lub obniżania własnych (niejednokrotnie zawyżonych w niszowych segmentach rynku) cen. Często implikuje to wprowadzenie innowacyjności w linii produktów. Ja sam znalazłem wyjście w wyważeniu otwartych drzwi i napisaniu własnego CMS-a, który zdobywa uznanie klientów za intuicyjność i prostotę obsługi. A jako że znam cały kod źródłowy, łatwo mogę napisać potrzebne moduły i optymalny kod serwisu.

 

Na zakończenie (i pocieszenie) podam jeszcze jedną złotą myśl: Jeśli Twój potencjalny klient patrzy przede wszystkim na cenę i pójdzie do gimnazjalisty, który zrobi mu taniej, to olej go. Nie jest wart, żeby być Twoim klientem i więcej byłoby z nim problemów niż korzyści (nie tylko finansowych). Spokój i pogoda ducha jest jednak ważniejsza niż jeden marny klient. A w międzyczasie możesz zdobyć dużo lepsze zlecenie, które by Cię ominęło.

Andrzej Kidaj
andrzej@ad3.eu
http://alib.ad3.eu