Drogi Użytkowniku AdBlocka/uBlocka:
Aby poprawnie wyświetlać treść naszej strony, wyłącz AdBlocka/uBlocka lub dodaj wyjątek dla naszej domeny.

Aktualności

Zaliczki

Zaliczki
2013-04-02

Jest to temat poruszany od czasu do czasu na różnych blogach czy forach branżowych. Jest on tyleż ciekawy co wstydliwy. Może to wynik naszej mentalności, wychowania, życia w dziwnym państwie. W każdym razie ludzie często boją się/wstydzą/krępują prosić o zaliczkę.

 

Często stoimy przed dylematem:

 

  •  Prosić czy nie prosić?
  •  Jaka wysokość?
  •  Zaliczka na początku czy może po wykonaniu jakiejś części prac?

Są osoby, które mimo wielokrotnego (często negatywnego) doświadczenia, wciąż nie biorą zaliczek. Są też tacy, którzy biorą zawsze, nawet w przypadku drobnych zleceń. Sęk w tym, że często bywa tak, że klient potrzebuje projektu "na już" a potem projekt się przeciąga i przeciąga. Dobrze, jeśli w ogóle się kończą. Na stronie jednego z moich klientów przez podan rok wisiał napis "Lorem ipsum". Na szczęście strona była opłacona, więc nie było to już mój problem :)

 

Prosić czy nie prosić?

 

Na wielu grupach przerabia się ten temat od czasu do czasu i można stwierdzić jedno: są ludzie, którzy biorą zaliczki i są ludzie, którzy będą brać zaliczki (ten promil, który nigdy ich nie bierze, w końcu zostanie odpowiednio zweryfikowany przez rzeczywistość). Co ciekawe, dopóki się nie sparzą, są im przeciwni, "bo to nieprofesjonalne". Nie wiem, co w tym nieprofesjonalnego, że chcemy się zabezpieczyć przed klientem, którego nie znamy (tak zresztą robią np. duże drukarnie czy inni podwykonawcy, więc czemu nie projektanci?). To że on twierdzi, że jest uczciwy to nic nie znaczy. Każdy może powiedzieć cokolwiek. A potem okazuje się, że firma mu upadła, znalazł kogoś tańszego, lub się rozmyślił. Umowa rozwiązuje problem tylko częściowo a zaliczka pozwoli przynajmniej częściowo pokryć koszty. Szkoda tylko, że wielu klientów nie uważa projektowania jako pracę, za którą warto płacić. Druk - tak, ale projektowanie czy zrobienie stronyt www to rzecz nienamacalna a więc (w ich pojęciu) niewiele warta.

Jeśli klient nie będzie chciał słyszeć o zaliczce, to warto się zastanowić nad współpracą. Uczciwy nie będzie miał z tym problemów. I nie będzie uważał, że to "nieprofesjonalne". Zaliczka spełnia też rolę motywacyjną dla klienta. Kiedy ten "zamroził" jakąś kwotę, to będzie mu bardziej zależało, żeby projekt został odpowiednio szybko ukończony.

 

Jaka wysokość?

 

Z tym jest większy problem. Jak wyliczyć wysokość zaliczki? 10%, 20%, 30%? Uważam, że do każdego zlecenia trzeba podejść indywidualnie. Jeśli to bardzo mały projekt, można zaryzykować bez niej, od średniego wziąć 30%, od dużego 10%. Na pewno do zaliczki trzeba wliczyć koszty, które poniesiemy np. zakup zdjęć, serwera, domeny lub innych materiałów czy wydruki. Głupio byłoby zostać z kilkoma wydrukowanymi banerami czy niepotrzebną domeną, bo klient się rozmyślił. Wyciągnięcie potem od niego kasy (mimo umowy) graniczy z cudem. A i o takich przypadkach słyszałem.

 

Na początku czy później?

 

To też jest kwestia sporna. Z jednej strony jak poprosimy na początku, to klient może się zjeżyć, że nie będzie płacił w ciemno (nawet jak zna nasze dokonania, portfolio, często renomę i sam nas wybrał). Z drugiej strony jeśli umówimy się na zaliczkę po jakimś etapie (np. wstępnym projekcie), to ten etap może się przeciągać w nieskończoność. A koniec końców klient pójdzie do innego wykonawcy z niemal ukończonym projektem za friko. Ale to też zależy od rodzaju projektu i nakładu pracy na wstępny projekt (szkic). Generalnie jeśli brać, to od razu po podpisaniu umowy, przed rozpoczęciem pracy. Potem może być z tym trudno.

Jeszcze kilka uwag

    Lepiej brać zadatek niż zaliczkę. Wielu klientów nie widzi różnicy (chociażby w nazwach przelewów często to mylą) a ta jest zasadnicza. Jeśli klient zrezygnuje ze zlecenia, zaliczkę trzeba zwrócić, zadatku nie. Z drugiej strony jeśli projekt nie zostanie ukończony z naszej winy, klientowi należy się podwójna wysokość zadatku.
  • Pamiętaj o umowie. Zaliczka zaliczką, ale umowa umową. Zwłaszcza, że w niej jasno określa się zakres prac (żeby nie wyszło, że w cenie projektu robi się tysiąc zmian, bo klient ma takie widzimisię).

Andrzej Kidaj
andrzej@ad3.eu
http://alib.ad3.eu