Drogi Użytkowniku AdBlocka/uBlocka:
Aby poprawnie wyświetlać treść naszej strony, wyłącz AdBlocka/uBlocka lub dodaj wyjątek dla naszej domeny.

Aktualności

Wirtualna miłość, realne pieluchy

Wirtualna miłość, realne pieluchy
2011-11-10

„Czy uwierzyłbyś, gdyby ktoś ci powiedział, że możesz uprawiać seks z prawdziwym partnerem przez komputer?” – pytają producenci prezerwatyw Durex, zapewniając, że od dzisiaj staje się to możliwe. Jak? Wystarczą trzy kroki: wejście na stronę internetową, uruchomienie kamery w komputerze i wskazanie partnera.

 

Z połączenia ludzkich pragnień, kreatywności i nowych technologii powstał projekt mający być zaspokojeniem potrzeb nowoczesnego konsumenta. Ekstremalne doznania i stuprocentowe bezpieczeństwo obiecują twórcy strony digital-love.org, zapraszając internautów do odwiedzenia pierwszego miejsca w Sieci oferującego w pełni nowoczesny wirtualny seks.

Zgodnie ze swymi preferencjami internauci mogą wybierać spośród przedstawicieli obojga płci z całego świata. Atrakcyjny kochanek pojawia się na ekranie, prosząc o przyłożenie lewej dłoni do monitora komputera. Efekt?

Zamiast przeżyć zapowiadaną całkowicie bezpieczną, zmysłową przygodę użytkownik strony po kilkunastu sekundach wdzięcznego udawania słyszy znaczące: „żartowałem/am”.

Współpracując z agencją Buzzman, Durex raz jeszcze stara się przekonać odbiorców, że bezpiecznej miłości nie zagwarantuje im Internet, ale dobre prezerwatywy. Całość przekazu opiera się więc na zabawnym koncepcie będącym połączeniem interaktywności z zaskakującą próbą wprowadzenia w czyn idei wirtualnego seksu.

Kampania ta skierowana została przede wszystkim na rynek krajów Bliskiego Wschodu, gdzie poruszanie tematyki środków antykoncepcyjnych jest jeszcze silnie ograniczone.

Twórcy wykorzystali laboratoryjną stylistykę nadającą polor niezwykłej innowacyjności, by po chwili zdemaskować ją jako żart. I podkreślić, że skuteczną metodą zapobiegania ciąży jest po prostu używanie prezerwatyw.

O ile wspomniana akcja odwołuje się raczej do przyjemnych doznań, o tyle wcześniejsza, znana jako Durex Baby, bazowała na strachu mężczyzn przed nieplanowanym ojcostwem. Jest ona zresztą wyłącznie projektem, jako że przygotowano ją na konkurs Future Lions 2010, w którym prezentowane są pomysły na reklamy „nie do pomyślenia pięć lat wstecz”.

Nicolai Villads i Peter Ammentorp oraz Raul Montenegro, twórcy przedsięwzięcia, roztaczali złowieszczą wizję, w której pocieranie o siebie dwóch iPhone’ów groziłoby nie tylko uszkodzeniem szybki. W efekcie tego działania miałaby uruchamiać się zainstalowana w telefonie aplikacja, symulując poczęcie niemowlaka.

Smartfonowe dziecko płakałoby jak prawdziwe, dopominało się kołysania, karmienia, przewijania w nocy. A – co najgorsze – jego wyłączenie byłoby dość utrudnione, wymagałoby bowiem odczytania specjalnego kodu QR.

Projekt miał być dla mężczyzn namiastką ojcostwa, z silną sugestią, że używanie durexów pozwoli im uniknąć nocnego zmieniania pieluch.

Wirtualny seks i realne pobudki w nocy do płaczącego malucha to kolejne próby wykorzystania nowych technologii, zapewniających marketingowy buzz. Formalne nowatorstwo w obu wypadkach służyć ma promowaniu remedium na znany nie od dziś lęk – przed nieplanowanym rodzicielstwem.

 

Źródło: Edyta Żyrek, Marketing przy Kawie