Drogi Użytkowniku AdBlocka/uBlocka:
Aby poprawnie wyświetlać treść naszej strony, wyłącz AdBlocka/uBlocka lub dodaj wyjątek dla naszej domeny.

Aktualności

Pesymizm i optymizm w biznesie

Pesymizm i optymizm w biznesie
2013-03-04

Dawno temu, podczas wymiany e-maili ze znajomym, poruszyliśmy sprawę pozytywnego i negatywnego podejścia do prowadzenia biznesu. Może nie tyle poruszyliśmy co stanęliśmy w dwóch przeciwnych obozach dyskutując o własnej firmie.

 

Moje stanowisko jest proste: staram się optymistycznie patrzeć na świat i swoją przyszłość, mimo coraz większych kłód rzucanych pod nogi takim przedsiębiorcom jak ja. Mimo wielu problemów już prawie cztery lata wojuję na rynku i cały uważam, że mogę zrobić wszystko (co zresztą staram się realizować). W każdym razie gorsze okresy nie spędzają mi to snu z powiek. Kolega mój prowadził już kiedyś własną firmę, zbankrutował, wrócił na etat i póki co nie zamierza zaczynać niczego swojego. Twierdzi, że wybrał wygodę i bezpieczeństwo finansowe (jasne, w dzisiejszych czasach). Jego nastawienie jest diametralnie różne od mojego. Przynajmniej w kwestii własnej działalności.

 

Gwoli ścisłości, nie zawsze byłem optymistą. Uważałem raczej, że należę do tych osób, które całe życie spędzą na etacie, niedocenieni, wykorzystywani i manie opłacani. Zmieniło się to kilka lat temu i od ramtej pory nie wyobrażam sobie powrotu na etat (mam nadzieję, że nie będę musiał).

 

Mawia się: "grunt to pozytywne nastawienie". Coś w tym jest, ale też nie należy bać tego dosłownie i zapominać się w optymistycznych uniesieniach. Można z rozpędu porwać się za temat, który szybko przerośnie nasze możliwości. Okaże się pełen dziur i nieprzewidzianych problemów. Bardzo szybko obudzimy się z ręką w nocniku, o czym zresztą przekonało się wielu moich znajomych. Z drugiej strony pesymiści nie robią nic, bo "na pewno się nie uda". Od razu przed oczami staje mi Kłapouchy z Kubusia Puchatka. Oczywiście to bardzo ogólne potraktowanie sprawy, w rzeczywistości jest to nieco bardziej skomplikowane, ale to już temat na rozprawę psychologiczną a psychologiem nie jestem.

 

Można by powiedzieć, że najlepszym rozwiązaniem jest bycie realistą. Chłodnym okiem spojrzy się na swój biznesplan (jeśli się takowy posiada), znajdzie w nim luki, poprawi koncepcję i będzie mógł ruszyć z niemal 100% pewnością powodzenia. Ale tu też jest pułapka. Realista jako punkt odniesienia stawia zazwyczaj bieżącą rzeczywistość. A ta w Polsce, nie oszukujmy się, nie jest rewelacyjna i cały czas ma się ku gorszemu. Tu już jest krok do przejścia z realizmy w pesymizm. Moim zdaniem najlepiej jest być optymistą z dużą dozą realizmu :)

 

Niemniej istnieje bardzo fajne powiedzenie: "nie ma ryzyka - nie ma zabawy". Wychodząc z tego założenia, lepiej zrobić coś, co może nie wypalić niż nie robić nic, bo "na pewno nie wypali". Nie ma co ukrywać: porywając się na własny biznes, należy liczyć się z dużymi trudnościami, może nawet bankructwem kilka razy. Optymista jednak zawsze się podniesie i spróbuje czegoś nowego. I tutaj z naszej dyskusji wyszło, kto jest kim. Ja napisałem: "nieważne ile razy upadniesz, zawsze się podniesiesz". Kolega zaś: "ile razy się podniesiesz, zawsze upadniesz". Niby to samo a jak brzmi :)

Prawda jest taka, że nigdy nie wiemy, co będzie jutro. Pesymista może twierdzić, że jutro będzie gorzej, optymista, że będzie lepiej. Możemy równie dobrze zamknąć firmę, jak też podpisać milionowy kontrakt. Czego akurat sobie i Wam życzę...

Andrzej Kidaj
andrzej@ad3.eu
http://alib.ad3.eu