Drogi Użytkowniku AdBlocka/uBlocka:
Aby poprawnie wyświetlać treść naszej strony, wyłącz AdBlocka/uBlocka lub dodaj wyjątek dla naszej domeny.

Aktualności

Murale - pozostałość minionej epoki...

Murale - pozostałość minionej epoki...
2011-04-01

W ilu polskich miastach można jeszcze natknąć się na murale, które w czasach PRL były chyba najbardziej popularną formą reklamy outdoorowej? A w ilu miastach postrzega się te malowidła jako relikt, symbol dawnej epoki? Chyba niewiele takich miejsc zostało na mapie. Niegdyś reklamowały produkty i usługi, pełniły funkcję propagandową, a także ogłoszeń i obwieszczeń. Potem przez lata spoglądano na nie z sentymentem. Dziś natomiast większość z nich jest zamalowywana lub przykrywana billboardami. Pozostałe - niszczeją...

 

Każdy niemal warszawiak widział tęczę z ronda ONZ, muchozol z Kijowskiej czy jajo z Wiatraka. W Gdańsku wszyscy przywykli do reklam Społem, a w Łodzi - do malowideł ilustrujących wyroby przemysłu włokienniczego. Ci, którzy wiedzą, czym jest sztuka, nazywają te murale fragmentem naszego dziedzictwa tłumacząc, że nad wyraz precyzyjnie odzwierciedlają one styl wzornictwa, modę, czy sytuację gospodarczą Polski z okresu, w którym powstały. Mieszkańcy kamienic są z nich natomiast dumni i często chwalą się, że to na ich domu widnieje malowidło.

 

Co ciekawe, w czasie PRL-u na porządku dziennym było umieszczanie murali "gdzie popadnie" - nie zwaracano uwagi na to, czy w danym rejonie miasta mieszkają akurat potencjalni kupcy danego produktu. I tak na przykład w 1976 roku namalowano napis "Mleko = zdrowie" na budynku zamieszkałym przez ludzi, którzy nad nabiał znacznie bardziej cenili sobie napoje wyskokowe.

 

Pozostaje pytanie, ile z tego, co uwieczniają murale, pozostanie dla naszych potomnych. Jednak na nie musimy odpowiedzieć sobie sami.

 

 

Źródło: OnetBiznes