Japończycy polubili Twittera?

Japończycy chętnie komunikują się za pomocą Twittera. Na świecie z tej platformy mikroblogowej korzysta 200 mln osób, a z zeszłorocznych szacunkowych danych wynika, że Japończycy stanowią 2 proc. wszystkich użytkowników.

Firma zajmująca się strategią marek Bassett & Partners i interTrend Communications – agencja zajmująca się działaniami marketingowymi skierowanymi do krajów azjatyckich przeprowadziły badania komunikacji Japończyków na Twitterze po tragicznym w skutkach trzęsieniu ziemi i tsunami.

Po trzęsieniu ziemi liczba Tweetów kilkakrotnie osiągnęła liczbę 5 000 na sekundę. Bezpośrednio po trzęsieniu ziemi liczba Tweetów wyniosła 11 000 na minutę. W ciągu tygodnia po tragicznych wydarzeniach liczba użytkowników Twittera wzrosła w Japonii o 1/3. - informuje San Francisco Chronicle. Wizualizację rozprzestrzeniania się komunikacji w czasie tych wydarzeń można obejrzeć na blogu Twittera i serwisie flickr.com.

Richard Dasher, lingwista specjalizujący się w badaniu języka japońskiego z Uniwersytetu Stanford, sugeruje, że Twitter może być dla współczesnych Japończyków tym, czym 400 – 500 lat temu było haiku.

Co ciekawe, Japończycy nie należą do narodowości publicznie wyrażających emocje – stwierdził Dasher, dyrektor stanfordzkiego U.S.-Asia Technology Management Center. Ale obecnie, zdaniem badaczy, Twitter przełamuje barierę pomiędzy tym co publiczne i prywatne i staje się elementem życia nowej generacji Japończyków, którzy publicznie, otwarcie wyrażają emocje. Badacze zaznaczają również, ze Twitter nie tylko pozwolił na przekazywanie sobie istotnych informacji po trzęsieniu, ale również przyczynił się do zjednoczenia ludzi z różnych regionów.

Facebook natomiast, według statystyk Socialbakers, ma w Japonii 4 188 120 użytkowników i w ciągu ostatniego miesiąca odnotował wzrost o 328 740. Ta liczba użytkowników odpowiada 3,3 proc. populacji kraju i 4,2 2 proc. internautów w Japonii. Pomimo wzrostu liczy użytkowników Facebooka Japonia wciąż jest czarną plamą na mapie tego serwisu. O przyczynach takiego stanu rzeczy, między innymi kulturowych, pisał The New York Times.

Źródło: Magdalena Popielewicz, Kompas Social Media