Drogi Użytkowniku AdBlocka/uBlocka:
Aby poprawnie wyświetlać treść naszej strony, wyłącz AdBlocka/uBlocka lub dodaj wyjątek dla naszej domeny.

Aktualności

Czy mam jeszcze czas na sen?

Czy mam jeszcze czas na sen?
2013-12-04

Jedną z zalet bycia freelancerem jest nienormowany czas pracy. Jedną z wad jest... nienormowany czas pracy. 8-16 staje się wspomnieniem, nie mówiąc już o weekendach czy urlopach. Przynajmniej w tym pierwszym okresie, zanim biznes się porządnie nie rozwinie. Dochodzi do tego brak komfortu w wyborze zleceń - czasami trzeba brać wszystko, bo nie wiadomo, czy za miesiąc wciąż będzie taki wybór.

Po "chudym" czerwcu przyszedł "tłusty" lipiec

Wszystkie zlecenia ciekawe, wszystkie nieźle płatne. Ale tak to zazwyczaj jest, że albo nie ma niczego albo wszystko na raz. Na szczęście po pierwotnym chaosie okazuje się, że tu trzeba czekać dłużej na feedback od klienta, tu na przesłanie materiałów. Gdzie indziej tydzień przerwy, bo wczoraj klientowi się spieszyło, a dzisiaj wyjechał na 2-tygodniowe wakacje. I faktycznie da się ogarnąć wszystkie zlecenia i jeszcze jest chwila dla rodziny.

W weekendy staram się nie pracować. Boję się "wypalenia zawodowego", o którym tyle się mówi, w końcu kreatywny umysł to moje narzędzie pracy. Zajmuję się co najwyżej jakimiś drobiazgami, nie wymagającymi myślenia, albo sobie rysuję dla odprężenia, albo bawię się z córką albo spotykam ze znajomymi.

Co z tym snem?

Wiele osób deklaruje, że śpi po kilka godzin na dobę, bo zlecenie, bo terminy, bo kolejne prace i projekty. Może i ja tak powinienem, bo często w łóżku mam wyrzuty sumienia, że komputer już wyłączony a mógłbym przecież porobić jeszcze trochę (lista własnych pomysłów ciągle się wydłuża i nie wiem, czy kiedykolwiek ją zrealizuję). Sęk w tym że człowiek to nie maszyna i musi odpoczywać. Różni ludzie mają różny tryb aktywności umysłu. Ja po dwudziestej mogę co najwyżej zrobić wstępną selekcję zdjęć, poczyścić foldery ze śmieci czy odpowiedzieć na jakieś mało istotne e-maile. Z własnych obserwacji wyciągnąłem wniosek, że to, co wieczorem zajmuje mi 2 godziny, rano mogę się uporać w 15 minut. Poza tym jak jestem niewyspany to jestem marudny. Tak więc absolutnie nie opłaca mi się siedzieć do późna, bo więcej tracę niż zyskuję. Ergo - czas na sen zawsze musi się znaleźć :)

Pracodawcy też tego nie widzą

Gdy pracowałem na etacie, pracodawcy bardzo często wymagali siedzenia po godzinach (często też bez płacenia za nadgodziny, ale to inna historia) a potem jeszcze mieli pretensję, że wieczorem mało robimy. Cóż, z punktu widzenia szefa wygląda to pewnie trochę inaczej. Bo co innego pojeździć po klientach, wyskoczyć na obiad czy podumać nad kolejnym zleceniem, a co innego cały dzień gapić się w monitor i robić ciągle to samo. To naprawdę wykańcza. Na szczęście freelancer nie ma szefa i wieczorem może pobawić się z dzieckiem lub kotem :)

Andrzej Kidaj
andrzej@ad3.eu
http://ad3.eu